piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 7

Szłam do swojego pokoju pogwizdując przypadkową melodię, trochę humor mi się poprawił ale nie do końca, wychodząc zza zakrętu zauważyłam Kennego, Nicka i Fredo. Już otwierali usta żeby się zapytać którędy iść lecz ich wyprzedziłam
-Do korytarza prosto i w lewo na końcu - powiedziałam z lekkim uśmiechem i podchodziłam do drzwi swojego pokoju. Weszłam do niego zamykając za sobą drzwi na klucz, i skierowałam się do garderoby postałam w niej chwilę i wybrałam jakiś komplet i do tego dodatki, poszłam do łazienki jedynie obmyłam twarz i ręce i przebrałam się sięgnęłam do kosmetyczki po jakieś kosmetyki zrobiłam delikatny makijaż oraz włosy spięłam starannie. Hm muszę przyznać,że nieźle mi to wyszło sięgnęłam po plecak który wyjęłam z szafy i schowałam do niego portfel, telefon i różne inne drobiazgi. Wychodząc popsikałam się jeszcze Someday wyszłam z pokoju i skierowałam się ku schodom kiedy znalazłam się na dolę powiedziałam do Anabel.
-Anabel, jadę po Miley, i przy okazji zrobię jakieś małe zakupy będę miała więcej czasu na przygotowanie Miley
- Dobrze kochanie, to za ile gdzieś tak będziesz ? Bo mama Justina pojechała po coś do Galerii z samego rana - Rzeczywiście, od rana nigdzie nie widziałam Pattie, myślałam że śpi
- Nie wiem za jakieś 2 godziny ?? tyle nam chyba wystarczy chyba że będą korki ale jak by co to jeszcze zadzwonię. Aha i mówiłam Justinowi, że gdyby potrzebował pomocy w siłowni to żeby cię zawołał dobrze ? Zapytałam i sięgnęłam po kluczyki do auta.
-Pewnie, nie ma problemu kochanie, to pa -  powiedziała i odwróciła się żeby robić coś w kuchni
-Pa - powiedziałam i wyszłam kierując się w stronę garażu, plecak dałam na tylne siedzenie a sama usiadłam za kierownicą włożyłam kluczyki do stacyjki i wyjechałam na drogę, całą drogę rozmyślałam jak mam powiedzieć Miley, że Justin tu jest aż mi się kiszki skręcały przez to. Wjechałam na podjazd przyjaciółki i sięgnęłam do tyłu po plecak i wyjęłam z niego  telefon i do niej zadzwoniłam odebrała już po dwóch sygnałach
-Halo ?
-No Milz ja już na ciebie czekam przed domem
-Ok, ja już wychodzę tylko ubiorę buty. Pa
-Pa - i się rozłączyłam schowałam telefon do kieszeni spodenek, a plecak wrzuciłam na tył oparłam się o oparcie i potarłam skronie po 5 min. Myślenia zauważyłam że moja przyjaciółka już wyszła z domu wyglądała ślicznie miała idealnie dobrany strój i świetnie ułożone włosy. Dziewczyna otworzyła tylne  drzwi i wrzuciła na tylne  siedzenie swoją torbę i po chwili siedziała na miejscu pasażera, przywitałam się z nią buziakiem w policzek i poczekałam jak zapnie pas  i ruszyłam. Zaczęłam rozmowę bo czułam, że to ja mam ją zacząć
-Jak tam z twoim bratem ? O co się znowu pokłóciliście ? - zapytałam wyobraziłam sobie, że znowu kto ma iść na spacer z psem, wyrzucić śmieci czy jak ktoś komu mógł zepsuć laptopa
-Eh.. tym razem o to, że co chwila bierze mojego laptopa bo swojego spalił tymi pornosami - bingo pomyślałam znowu o komputer - Zabrał mi go siłą a ja nie chciałam mu go dawać więc się wkurzył i podarł wszystkie plakaty Justina ze ścian w tym ten co mam na drzwiach od ciebie. No wiesz ten z jego autografem, całe szczęście, ze jutro jest ten koncert to podpisze mi się na nowym...
-Może nie musi podpisywać go jutro , może dzisiaj ? - Zapytałam ze zdenerwowaniem
-Jak to dzisiaj co ty teraz do jego hotelu czy co ?
-Nie, teraz jedziemy do marketu po jakieś słodycze bo mi się kończą i po coś do lodówki bo Anabel mnie o to poprosiła, a u mnie w domu czeka na ciebie miłaaaa niespodzianka.
-Serioo ? Jaka ! - Zapiszczała ze szczęścia i mnie przytuliła. Całe szczęście że stoimy na czerwonym świetle
-Dobra dziewczyno nie duś mnie, dowiesz się jak wrócimy do mnie. I tak nic nie powiem bo to nie będzie niespodzianka, a teraz mnie puść bo chcesz żebyśmy mieli wypadek ??
-Um.. oczywiscie, że nie przepraszam cię kochanie moje najsłodsze - powiedziała to z miną zbitego pieska, że nie mogłam wytrzymać i się zaczęłam śmiać a ona wraz ze mną
-Wybaczam ci kochanie, no jesteśmy - powiedziałam zaciągając hamulec ręczny i wyjęłam z tyłu plecak i wyciągnęłam kluczyki ze stacyjki i skierowaliśmy się w stronę wejścia, wzięliśmy koszyk i weszliśmy na sklep Miley szła z przodu zamyślona więc wjechałam wózkiem  w jej tyłek tak, że do niego spadła i zaczęłam tak biec przez market z nią śmiejąc się
-Boże, Selena proszę przestań nie dobrze mi Hahaha - Nie słuchałam jej i biegłam dalej  do póki nie krzyknęła
-Do kurwy nędzy Gomez stój bo się zaraz zrzygam - Zahamowałam ostro
-Oj, przepraszam. Chciałam się trochę zabawić , ale przyznaj sama było fajnie - patrzyłam się na nią jak chwiejnie wychodzi z tego wózka i siada na podłogę, może rzeczywiście trochę przesadziłam
-Tak, masz rację było warto. Ok, chodź - powiedziała wstając - zrobimy te zakupy i wracamy do domu
Poszliśmy najpierw na nabiał, wzięliśmy dwa całe kartony mleka, jakiś jogurtów, serków i pełno takich innych, potem poszliśmy na słodycze wzięliśmy 6 paczek żelek souts parks kids dla Justina mówiąc Miley że to dla nas 5 paczek oreo na dzisiaj i 10 na jutro po pudełko twixów jeszcze po jakieś płatki chipsy i to chyba wszystko, nim sie obejrzałyśmy mieliśmy cały koszyk pełny. Skierowaliśmy się do kasy, gdy kasjerka zobaczyła nasz koszyk to się przeraziła a oczy miała jak 5 zł. Wyjęłam z plecaka portfel a z niego kartę kredytową, zapłaciłam za wszystko dobre 1500 $. No Selena no to zaszaleliśmy panowie z obsługi pomogli nam włożyć zakupy do bagażnika, dałam każdemu z nich 50$ czyli wydałam jeszcze 150$. No to ciotka mnie zabije jak wróci. Podziękowałyśmy ładnie i pojechaliśmy do domu.
-Dobra Milz, powiem ci małą podpowiedź kto jest u mnie, ale obiecaj że będziesz spokojna dobrze ?
-Dobrze, no mów bo zaraz chyba oszaleje !
-Ok. Ta osoba zaczynała na schodach teatru - powiedziałam i zatkałam uszy bo Miley zaczęła piszczeć ze szczęścia
-Nie no żartujesz sobie ze mnie ? Na serio u ciebie jest Justin ?!?! - powiedziała z podnieceniem
-Tak, ale zamknij się. Nie widzisz że okna sa otwarte a ty się drzesz w niebo głosy. W ogólę, jest nie tylko Justin ale też Pattie, Kenny, Fredo i Nick. Nicka juz wcześniej spotkałam jak poszłam biegać.
-Jezu ! Serio !
-Tak na prawdę, ale proszę cię nikt nie może sie o tym dowiedzieć. I proszę nie wybuchnij dobrze ? Ja jak go wczoraj zobaczyłam to się na niego rzuciłam, a do Pattie powiedziałam teściowa
-No ale się popisałaś, mam nadzieję, że ja tak nie zareaguję. Ale przeżyjemy zobaczymy..
-Zachowuj się naturalnie nie udawaj nikogo wszystko będzie dobrze - powiedziałam wjeżdżając do garażu i wyłączając silnik - weźmiesz mój plecak ? i zostawisz w salonie ? a ja zacznę to wszystko wnosić. do kuchni.
-Dobra nie ma problemu, a Justin gdzie jest ? - zapytała ciekawa
-Jak wychodziłam był w siłowni a czy dalej jest to nie wiem, ale powinni tam być.
-Ok, to ja idę zanieść nasze rzeczy i zaraz przyjdę ci pomóc
-Ok, dzięki
-Nie ma za co ! - krzykneła już w połowie drogi
Wziełam najpier za te najlżejsze czyli batony i płatki zaniosłam do kuchni i zauważyłam, że Anabel siedziała na krześle przy wysepce, dobrze robi , że odpoczywa. Za dużo dla nas robi.
-Hej, Anabel wróciłam
-Hej kochanie, duże zakupy zrobiłaś ??
-Nooo Trochę z 1500$ i dałam jeszcze po 50 dyszkach dla panów bo pomogli nam spakować zakupy do bagażnika.
-No to dziewczyno zaszalałaś, jak zareaguje ciocia ? jak myslisz ?
-Będzie trochę zdenerwowana, ale jakoś to przeżyje za pewne zabierze mi telefon. Ale odda mi go po godzinie.  Idę po resztę zakupów ale poprosze Kennego o pomoc. Aha i muszę zawolać Alfredo - powiedziałam i skierowałam się na górę do siłowni.
-Kenny, Fredo potrzebuję was na chwilę - powiedziałam wchodząc na siłownie. Zauważyłam Kennego ktory dźwiga hankle, Fredo był na bierzni a Justin stał przed lustrem i coś tańczył - Chłopaki pomożecie mi ? i Fredo mam coś dla ciebie, dla ciebie Justin też - uśmiechnęłam się do nich
-Spoko mała już idziemy - powiedział Kenny z tym swoim wielkim uśmiechem , zastanawiam się czy jego policzki nie bolą od ciągłego uśmiechania się zeszliśmy razem po  schodach i poszlismy do garażu po drodze zauważyłam, że Anabel chowa do szafek batoniki i płatki i tak je znajdę pomyślałam.
-Mam prośbę Kenny weźmiesz te mleka ? Są cholernie ciężkie
-Pewnie-powiedział i wziął na raz obydwie zgrzewki mleka puszczając mi po drodze oczko skierowałam sie w stronę Freda i powiedziałam
-Wiem Fredo, że uwielbiasz Oreo więc proszę - podałam mu reklamówkę pełną ciastek
-Boże, Sell. Serio ? Tu jest chyba z 10 paczek - powiedział przyglądając się torebce
-Um, tak właściwie jest 15, ale wezmę dla siebie i Miley z 4 paczki nei obrazisz się prawda ? - powiedziałam z uśmiechem
-Oczywiście, że nie dzisiaj zrobimy wyżerkę - uściskał mnie i dał buziaka w policzek
-Dobra uciekaj nim ci zabiorę je wszystkie - zaśmiałam się a on wraz ze mną
-Tak jest Sir ! - Zasalutował i poszedł, jejku jak ja za tym debilem będę tęsknić jak pojadą dalej w trasę, ale przecież Nick obiecał mi spotkanie ze Scooterem i Usherem. To zobaczymy jak będzie Justin ma racje powinnam wystąpić z nim chociaż na jednym koncercie. Wyjełam pozostałe torby z bagażnika z żelkami itd. i poszłam do kuchni postawiłam na blat i poprosiłam żeby to wszystko Anabel wypakowała bo mi nogi odpadają.
-kochanie, idź odpocząć na basenie czy na siłowni jesteś padnięta musisz odpocząć przed jutrzejszym dniem !
-Masz racje ale pójdę najpierw poszukać Miley, bo miała mi przyjść pomóc z zakupami ale coś ie udało jej się do mnie dojść
-Widziałam ją jak wchodziła na górę, zobacz u siebie w pokoju.
-Dobrze to pa - powiedziałam i wbiegłam po schodach na górę do siebie do pokoju o malo co nie wpadłam na .....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz